wtorek, 15 grudnia 2009
Nigdy Cię nie oddam sukienko!
Przy okazji akcji szafiarskiej, organizowanej przez Aife , postanowiam pokazać Wam moją studniówkową "kreację". Jak widać na ten sam pomysl wpadła też Agatiszka:).
W czasach, kiedy miałam 18 lat, nosiłam sie jak dziecko-kwiat, słuchałam Hendrixa, śpiewałam w rockowej kapeli i kontestowałam wszelkie społeczne aktywności, majace na celu próbę jakiejkolwiek uniformizacji. Mało brakowało, a nie poszłabym na studniówkę w ogóle. Jako mały wywrotowiec, który miał tendencje do dosłownego rozumienia niektórych haseł lat 60-tych, nie miałam wówczas nawet stałego chlopaka;). Ostatecznie poszlam sama, dajecie wiarę?. Na szczęście, jak się okazało na miejscu, był tam tez perkusista z naszej kapeli i jakoś razem przetrwaliśmy ten wieczór...
Prawda jest jednak taka, że już wówczas, bardzo, bardzo podobał mi się pewien długowłosy osobnik, który poszedł na ten bal z kimś innym. Nie mogłam mu tego wybaczyć, że nie zaprosił mnie. Co kilka lat zdarza mi się mu o tym przypomnieć;). Z czlowiekiem tym związalam się bowiem jaki miesiąc później i tak jesteśmy razem od 16lat:).
Sukienka, uszyta przez znajomą krawcową, stylistyką nawiązuje do przelomu lat 60-tych i 70-tych. Trochę klimatem zbliżona do niektórych kreacji Twiggy. Był to dla mnie wtedy jedyny akceptowalny fason. Pamiętam, że zalożyłam do niej buty na platformie, a wlosy upięłam w tapirowany kok. Oko miało obowiązkową czarną kreskę...
Sukienka przypomina mi nie tylko o czasach beztroskiego liceum. Stanowi ona dla mnie pewną wartość sentymentalną i punkt startowy mojego dorosłego źycia. Zachowam ją dla córki. W końcu moda wraca jak bumerang:).
PS. Przy okazji muszę się wytłumaczyć z blogowych zaległości. To znaczy tak naprawde nie mam zamiaru się tłumaczyć z niczego;). Dużo się ostatnio w moim życiu dzieje i blog niestety spadł na ostatnie chyba miejsce na liście priorytetów. C'est la vie...Ale mam nadzieję, że jak poukładam tylko to i owo, wrócę ze zdwojoną siłą;).
Fotki:Milena
Etykiety:
DIY,
mangooutlet
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
nietypowa ale i na prawdę piękna mała czarna;)
OdpowiedzUsuńps. dobrze że znalazłaś czas na akcje :D
ładna historia z tym długowłosnym mężczyzną :)
OdpowiedzUsuńO rany, ale ta sukienka jest świetna! :D Historie studniówkowe, aż się boję, jaka będzie moja. A nie masz jakichś zdjęć z tej studniówki? Bo ten kok, oko i buty brzmią ciekawie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, pokaż zdjęcia ze studniówki, na pewno świetnie wyglądałaś! Sukienka jest śliczna.
OdpowiedzUsuńfantastyczna sukienka no i te buty :D
OdpowiedzUsuńNo proszę :) Kiecka świetna, można ją spokojnie nosić na różne wyjścia, z moją jest troszkę gorzej, tylko na wielki bal :)
OdpowiedzUsuńekstra
OdpowiedzUsuńja bym nigdy nie oddała tych butów ! ;)
OdpowiedzUsuńsukienka, rajty i buty super.. ale te nogi!!bezcenne!!:))
OdpowiedzUsuńa z tym singlem to zobaczymy:)
Witam serdecznie :-) Wysłałam do Pani maila, czy mogłaby Pani sprawdzić pocztę?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Marta B. :-)
słuszny tytuł. nie oddawaj jej! pasuje Ci świetnie i tak jak pisałaś - kto wie, córka też może się nią cieszyć.
OdpowiedzUsuńKaja Wolnicka Photography - zdjęcia ślubne, fotografia ślubna Warszawa
Sukienka emanuje oryginalnością, a ja bardzo cenię sobie oryginalność. Z tymi koralami prezentuje się świetnie.
OdpowiedzUsuń