W tym roku stało się coś naprawdę dziwnego. Po dwóch tygodniach fajnego, wyczesanego urlopu, na twarzy wciąż widać zmęczenie.... Ciągle mi mało, zwłaszcza, że Ryanair ogłosił swoje promocyjne loty na jesień.
Dopadło mnie letnie przesilenie, a wiadomo, że w głowie wówczas kłębią się głupoty na przemian z myślami nieuczesanymi. Wyszło z nich, że już czas na zmianę fryzury. Radykalną. Muszę się przespać z tym. Przeczekać trzeba mi. A jutro znów... powrót do tematu.
Koszula/shirt- sh
Top- Cubus - xs
Jeans- Levi's (DYI) - s.26
Pasek/belt- Stradivarius
Buty/shoes- Stradivarius- s. 37
Foty: Milena
czwartek, 22 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
dobrze że wrociłas!ślicznie wyglądasz
OdpowiedzUsuńuroczo:)
OdpowiedzUsuńbuty świetne.
OdpowiedzUsuńJa ciągle się pocieszam, że w późniejszym terminie wezmę parę dni wolnego i odpocznę :)
OdpowiedzUsuńFajna koszula :)
Wyglądasz pięknie i kobieco, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcie najładniejsze. Chyba najbardziej podoba mi się wypuszczona koszula.
OdpowiedzUsuńPodobno odpoczywa się dopiero po dwóch tygodniach, te 14 dni to taki wstęp do odpoczynku :) Ciekawa jestem jaką masz obecnie fryzurę, pokażesz?
OdpowiedzUsuń@ Nutmeg - oczywiście fryzura bez zmian. Już byłam w ogródku, już witałam się z gąską... Wyszło jak zwykle;). Ale podobno, co się odwlecze itd...
OdpowiedzUsuńPozostałym dziękuję za komentarze.